sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział drugi



Siedziała na ławce patrząc na niebo, które było przykrywane koroną drzewa wiśni. Płatki dojrzałych kwiatów roznosił  wiatr wokół terenu na którym siedziała. Zastanawiałam się czy dobrze robię pomagając tej kobiecie. Nikogo nie było blisko niej. Siedziała wyłącznie sama z pewnością myśląc o matce, którą zamordowano w czasie napadu na bank. Ginęła po woli wykrwawiając się. Nikt nie mógł jej pomóc, a karetka przyjechała o parę minut za późno. Pilnuje swojej córki jak rodzice Uchiha. Nie mogę tylko zrozumieć jednego dlaczego Sasuke zachowuje się jak idiota skoro ma tylko swojego brata? Chce dla niego jak najlepiej, ale on go odpycha jeszcze bardziej.
Podchodziłam do dziewczyny, która miała przymknięte powieki rozkoszując się wiatrem. Po jednym policzku spłynęła łza.  Nie otwierała powiek, była pochłonięta myślami.
-Mamo – usłyszałam z jej ust. Dłoń jej zadrżała, gdy na nią spojrzała.
-Hinata.. – powiedziałam do niej. Wstała jakby się paliło. Wystraszyła się. Przerwałam jej zamyślenia o matce. Patrzała na mnie przerażona. Nic takie nie zrobiłam, więc dlaczego tak się boi? – Ty cierpisz.
-Wcale nie. – powiedziała.
-Właśnie, że tak. Wiem to. Tak samo cierpią bracia Uchiha po stracie rodziców. Twoja matka by tego nie chciała. Nie chciałaby widzieć, że przy rodzinie milczysz i nic nie mówisz. Byłaś z nią związana od samego początku.
-Ty nic nie wiesz! Jesteś tylko zwykłą dziewczyną, która nigdy nie miała rodziców! – podniosła głos z wściekłości. Nawiązałam temat jej matki i się zdenerwowała. Nie lubiła o tym rozmawiać, mogłam wyczuć narastający w niej gniew.
-Mylisz się, miałam ich. Lecz nie będziemy rozmawiać o mnie tylko o tobie. Twoja matkę boli, gdy widzi co się dzieje w twoim domu dzieje.  DO nikogo się nie odzywasz, kłócisz się wiecznie. Nie potrafisz się z nimi porozumieć.
-To nei twój interes, skąd możesz wiedzieć, że moja matka tego chce? Nie wtrącaj się w nie swoje sprawy. – odchdoizłą. 



Zrób coś – powiedziała do mnie matka Hinaty 



-Ja ją widzę. – drgnęła stając troskę dalej ode mnie. Nie odwróciła się przodem do mnie – Widzę ją i rozmawiam z nią. Tak samo z innymi duchami, które błąkają się po tej ziemi, nawet teraz w szkole są duchy. Wy w to nie wierzycie, ale tak, twoja matka jest tutaj. – powiedziałam do niej. – na lekcji japońskiego była przy tobie.
-Kłamiesz! Ty jesteś zwykłą świruską! – krzyknęła zaciskując dłonie w pięści. Patrzałam na nią.
-To boli, wiem to, ale zrozum, że twoja matka chce dla ciebie jak najlepiej, a jeśli tego nie zrozumiesz będzie zagubiona jeszcze bardziej. Jej duch nigdy nie odejście w światło, gdzie tak naprawdę powinien. – odwróciła się do mnie. Podeszła wściekłą i uchwyciła bluzkę szarpiąc mną.
-Nie mów rzeczy o których nie masz pojęcia. – warknęła – Moja matka odeszła po napadzie na bank, ty nie widzisz duchów, nie masz mocy, która pozwoli mi ją zobaczyć. Nic cie potrafisz. Jeśli taka jesteś mądra to może mi ją zwrócisz.
-Nie potrafię. Ja chcę tylko pomóc twojej matce i tobie.
-Łrzesz!! – krzyknęła zaciskując mocno dłonie. – Przestań mówić takie rzeczy, które są sprawą indywidualną. Nie możesz jej widzieć, niby dlaczego? Od tak pokazała się tobie bo chce byś mi pomogła. – puściła mnie.



Hinatko.. – wypowiedziała Hinata i dotknęła jej policzka. Drgnęła. Wyczuwała ją. – Posłuchaj jej proszę cię. Ona chce nam pomóc.

 

-Ona panią nie usłyszy. – wypowiedziałam. – Hianta, czy przed chwila wyczułaś zimno? Sądzę, że tak po twojej reakcji. Nie czujesz czasami zbyt często tego, chociaż jest upalny dzień? – chciała mi coś powiedzieć – To odczucie ducha, który jest blisko ciebie. Ja go widzę i twoja matka stoi przy tobie w tej chwili. Prosi abyś mnie wysłuchała.
-Nie.. Ty kłamiesz. – widziałam jak w jej oczach zakręca się łza. 
-Nie prawda. Nie kłamię. Dostałam ten dar by pomagać duchom i ludziom. Wy uważacie mnie za psycholkę, ale nie wiecie jak to jest pomagać duchom i ludziom jednocześnie. Ty powinnaś zrozumieć, że twoja matka boi się o ciebie i rodzinę. Jesteście w kłótni, bo zawsze wszystko przelewasz na temat matki. – patrzała na mnie przerażona.
-Udowodnij, że ją widzisz! Powiedz mi coś co ona wiedziała. – spojrzałam na kobietę.



Jej sekretem jest miłość do Uzumaki Naruto. Od podstawówki go kocha. Tylko mi to powiedziała – powiedziała do mnie kobieta.



-Dobrze, powiem ci. Jesteś zakochana od podstawówki w Uzumakim Naruto. – drgnęła. – To mi powiedziała twoja matka, mówi, że ona jedyna o tym wiedziała. – Hinata skryła twarz w dłoniach. Zaczęła cicho płakać. Uwierzyła! Byłam tego pewna, że wierzyła we wszystko co się tyczy widzenia jej matki.
-Ja.. ona naprawdę tutaj jest?
-Tak.  Wiem, że to dziwne, ale ona pragnie byś się pogodziła z losem jaki masz. W końcu masz jeszcze ojca i siostrę, którzy nie odczuwają twojej miłości. Czy ojciec przez to nie przeprowadził się w to miejsce? Byś poczuła się jak w domu, tutaj się wszystko zaczęło. – spojrzałam na kobietę. 



Powiedz jej, że ją kocham, ale chcę by w końcu zrozumiała jak jej będzie ciężko jak się nie pogodzi z losem. Chce by miała takie same kontakty z rodzina jak kiedyś. Wierzyła im, i na nowo spędzała wolny czas. – mówiła do mnie wpatrując się w córkę. 



-Twoja mama pragnie abyś pogodziła się ze wszystkim i wierzyła swojej rodzinie, którzy oferują ci pomoc. A przede wszystkim kocha cię. – znów się rozpłakała.
-Też ją kocham, ale nie chce jej stracić. Nie chce zapomnieć.
-Nie zapomnisz. – podeszłam do niej gdzie stała. Dotknęłam miejsca, gdzie biło serce. – Tutaj ją będziesz miała. Przez cały czas będzie z tobą. Będzie cię obserwować w każdej minucie życie. Ofiarowałaś jej coś co naprawdę jest ważne, wielką miłość.  Lecz nie psuj sobie dalszego życia. Tego najbardziej pragnie.  Gwarantuje ci to, że nigdy niczego nie zapomnisz. Nie zapomnisz matki, która opiekowała się tobą od łóżeczka. Wiem co mówię.  – dotknęła mojej dłoni  w swoje ręce.
-Sakura… Ja nie wiem czy dam radę, skoro widzisz moją matkę to dlaczego nigdy mi się nie pokazała.
-Nie mogła. Chciała, ale nie mogła. Mogła być pryz tobie w każdej chwili, ale ludzie nie widzą duchów. Mogę jedynie powiedzieć ci wszystko co do mnie mówi, a teraz wydaje się szczęśliwa, że zrozumiałaś. Spróbuj naprawić to co się zepsuło przez te lata. Ona nie może ucierpieć bardziej.
-Spróbuję wszystko naprawić obiecuję mamo. – wypowiedziała. Kobieta uchyliła się nad nią całując w czoło. 



Zawsze będę ciebie kochać, córeczko – uśmiechnęłam się. A po policzku spłynęła mi łza widząc jak naprawdę ją kocha. Często tak bywało, że płakałam, a teraz musze powstrzymywać słone krople przed ukazaniem światu. Odeszła od niej znikając.




-Jest jeszcze?
-Nie. Odeszła. – upadła na kolana płacząc. Podeszłam do niej kucając przed nią. Wtuliła się we mnie płacząc. Miała siedemnaście lat, ale płakała jak małe dziecko. Pogłaskałam ją po włosach widząc jak nie przestaje płakać. Pierwszy raz ktoś tak się zachowywał, gdy uwierzyła w istnienie medium.
-Dziękuję. – wypowiedziała. – Spróbuję wszystko zmienić, przeze mnie nie mogła odejść. Naprawdę ci dziękuję.
-Hinata... – usłyszałam męski, stanowczy baryton. Razem spojrzeliśmy na mężczyznę, który okazał się być jej ojciec: Hiashi Hyuga, za nim wyszła najmłodsza córka Hanabi Hyuga. Patrzeli na mnie i na nią. Nie wiedzieli co się stało. Wstała i podbiegła do ojca wtulając się w niego.
-Przepraszam.. - znów się rozpłakała.  Wstałam odchodząc. Musiałam ich zostawić samych. Zauważyłam jak przytula młodszą siostrę. To nie czas bym z nimi była w tym momencie, muszą sami porozmawiać.
Idąc korytarzem uczniowie patrzeli na mnie jak na idiotkę i ofiarę losu. Miałam to gdzieś. Niedługo rozpocznie się lekcja, w dodatku siedzenie z Uchiha potrafi wykańczać. Jęczy i jęczy, aż w końcu zrobi głupotę. Z nim jest mnóstwo problemów, sądzę, że nigdy się nie zmieni. Brat nie ma, jak na razie, na niego wpływów. Usiadłam w ławce widząc jak Sasuke oplata wianuszek dziewczyn.
Westchnęłam.
-Chcesz się przyłączyć? – usłyszałam pytanie w moją stronę. Milczałam patrząc.
-Aż skaczę z radości. – prychnęłam . Jedne z dziewczyn podsunęły się do mnie. Nie wiedziałam o co chodzi, ale chcieli na pewno zadrzeć ze mną? Nie mam ochoty drzeć koty z lalkami typu Barbie. Blondynka z długimi włosami patrzała na mnie wyniośle, a czerwono włosa patrzała na swoje paznokcie.
-Nie za bardzo pyskujesz? – milczałam. Nad nią zobaczyłam małego diabełka.
-Z nimi jest za duży kłopot. Paskudne diabły. – wyszeptałam. Nie myślałam o tym co one powiedzą, chciałam tylko zakończyć sprawę, ale wiedziałam, że takie łatwe to nie będzie. Prosiłam siebie by wszystko co na tym świecie się dzieje było zwykłym snem.
-Ino, Karin zostawcie ją. Ona jest obłąkana. – powiedział Sasuke, gdy rozbrzmiał dzwonek na kolejną lekcję. Do klasy weszła wolno granatowo włosa z lekkim uśmiechem na ustach w ręku trzymała małe pudełeczko. Nie widziałam jej tak uśmiechniętej od dawna.
-Hinata stało się coś dobrego? – zapytał blondyn.
-Jak najbardziej. – uśmiechnęła się siadając za mną. Do Sali z gracją i elegancją weszła dyrektorka szkoły. Wszyscy nagle umilkli. Nie lubili mieć z nią lekcja, a ja? Jak najbardziej lubiłam, lekcje biologii są naprawdę przydatne w moim życiu. Gdybym dożyła lat starości to chciałabym zostać lekarzem, tak jak ona.
Na wejście poprosiła już abyśmy wyjęli karteczki, bo jest niezapowiedziana kartkówka z ostatnich trzech lekcji. Wszyscy spojrzeli na mnie abym coś powiedziała. Miałam to gdzieś… Uchiha mroził mnie spojrzeniem.
-Ach zapomniałabym, Sakura idź do biblioteki. Przyszedł do ciebie list, ale nie mogłam dać ci go osobiście.
-Ale... – wskazałam na kartki.
-Masz dosyć ocen. – kiwnęłam głową wstając zabierając ze sobą torbę. Wszyscy byli wściekli, mało powiedziane! Nikt by nie przypuszczał, że zostanę zwolniona z kartkówki. Hinata jedynie siedziała spokojnie nie zachowując się w sposób doraźny.  Wyszłam z pomieszczenia idąc w stronę Sali bibliotekarskiej. Z zakrętu wyłonił się, niczym duch, Itachi. Stanęłam patrząc na niego. Minął mnie bez słowa. Szedł san. Zauważyłam, że z jego nadgarstka leciała krew.
-Itachi? – powiedziałam, a raczej zapytałam jego.
-Tak? – odwrócił się do mnie zdezorientowany trzymając się za przegub. Zrobił sobie krzywdę, choć na pewno matka go powstrzymywała. 
- Tak naprawdę tego nie chcesz. Twoje serce cierpi, ale możesz to zmienić. Gdy tak się stanie będziesz spokojniejszy. Nie rób tego dla ludzi, którzy chcą śmierci. Trafisz w nie powołane ręce. – podeszłam do niego chwytając rękę. Z torby wyciągnęłam bandaż owijając wokół ręki zawiązując na supełek. Odeszłam bez słowa. Patrzał na mnie zdezorientowany. Tak, to co teraz powiedziałam da na pewno brunetowi dużo do myślenia, zbyt dużo. Spojrzałam na niego ostatni raz znikając za zakrętem korytarzu. Z daleka widziałam tabliczkę „Biblioteka” do której zmierzałam.




Od Autorki:
Nowe rozdziały na  : life-and-problems-itasaku    i  brak-wyboru-czy-przeznaczenie


3 komentarze:

  1. Wyczerpały sie mnie przymiotniki, których mogłabym użyć w celu opisania jak świetne i wspaniałe są Twoje blogi.... Więc powiem krótko:
    PO-DO-BA-MNIE-SIĘ

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest super, w końcu mam chwile na swobodny oddech i czytanie twoich blogów, a wiesz że je KOCHAM:)
    Bardzo mi się podoba to opowiadanko i liczę na więcej:) ( wiesz co mam na myśli) Dla mnie jesteś geniuszem ItaSaku.
    Czekam na następną notkę bo mnie to wciągnęło:) pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    dobrze, że Hinacie pomogła zrozumieć wszystko, mam nadzieję, ze i uda jej się dotrzeć do Sasuke...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń