Siedziała
na ławce patrząc na niebo, które było przykrywane koroną drzewa wiśni. Płatki
dojrzałych kwiatów roznosił wiatr wokół
terenu na którym siedziała. Zastanawiałam się czy dobrze robię pomagając tej
kobiecie. Nikogo nie było blisko niej. Siedziała wyłącznie sama z pewnością
myśląc o matce, którą zamordowano w czasie napadu na bank. Ginęła po woli
wykrwawiając się. Nikt nie mógł jej pomóc, a karetka przyjechała o parę minut
za późno. Pilnuje swojej córki jak rodzice Uchiha. Nie mogę tylko zrozumieć
jednego dlaczego Sasuke zachowuje się jak idiota skoro ma tylko swojego brata?
Chce dla niego jak najlepiej, ale on go odpycha jeszcze bardziej.
Podchodziłam
do dziewczyny, która miała przymknięte powieki rozkoszując się wiatrem. Po
jednym policzku spłynęła łza. Nie
otwierała powiek, była pochłonięta myślami.
-Mamo
– usłyszałam z jej ust. Dłoń jej zadrżała, gdy na nią spojrzała.
-Hinata..
– powiedziałam do niej. Wstała jakby się paliło. Wystraszyła się. Przerwałam
jej zamyślenia o matce. Patrzała na mnie przerażona. Nic takie nie zrobiłam,
więc dlaczego tak się boi? – Ty cierpisz.
-Wcale
nie. – powiedziała.
-Właśnie,
że tak. Wiem to. Tak samo cierpią bracia Uchiha po stracie rodziców. Twoja
matka by tego nie chciała. Nie chciałaby widzieć, że przy rodzinie milczysz i
nic nie mówisz. Byłaś z nią związana od samego początku.
-Ty
nic nie wiesz! Jesteś tylko zwykłą dziewczyną, która nigdy nie miała rodziców!
– podniosła głos z wściekłości. Nawiązałam temat jej matki i się zdenerwowała.
Nie lubiła o tym rozmawiać, mogłam wyczuć narastający w niej gniew.
-Mylisz
się, miałam ich. Lecz nie będziemy rozmawiać o mnie tylko o tobie. Twoja matkę
boli, gdy widzi co się dzieje w twoim domu dzieje. DO nikogo się nie odzywasz, kłócisz się
wiecznie. Nie potrafisz się z nimi porozumieć.
-To
nei twój interes, skąd możesz wiedzieć, że moja matka tego chce? Nie wtrącaj
się w nie swoje sprawy. – odchdoizłą.
Zrób coś –
powiedziała do mnie matka Hinaty
-Ja
ją widzę. – drgnęła stając troskę dalej ode mnie. Nie odwróciła się przodem do
mnie – Widzę ją i rozmawiam z nią. Tak samo z innymi duchami, które błąkają się
po tej ziemi, nawet teraz w szkole są duchy. Wy w to nie wierzycie, ale tak,
twoja matka jest tutaj. – powiedziałam do niej. – na lekcji japońskiego była
przy tobie.
-Kłamiesz!
Ty jesteś zwykłą świruską! – krzyknęła zaciskując dłonie w pięści. Patrzałam na
nią.
-To
boli, wiem to, ale zrozum, że twoja matka chce dla ciebie jak najlepiej, a
jeśli tego nie zrozumiesz będzie zagubiona jeszcze bardziej. Jej duch nigdy nie
odejście w światło, gdzie tak naprawdę powinien. – odwróciła się do mnie.
Podeszła wściekłą i uchwyciła bluzkę szarpiąc mną.
-Nie
mów rzeczy o których nie masz pojęcia. – warknęła – Moja matka odeszła po napadzie
na bank, ty nie widzisz duchów, nie masz mocy, która pozwoli mi ją zobaczyć.
Nic cie potrafisz. Jeśli taka jesteś mądra to może mi ją zwrócisz.
-Nie
potrafię. Ja chcę tylko pomóc twojej matce i tobie.
-Łrzesz!!
– krzyknęła zaciskując mocno dłonie. – Przestań mówić takie rzeczy, które są
sprawą indywidualną. Nie możesz jej widzieć, niby dlaczego? Od tak pokazała się
tobie bo chce byś mi pomogła. – puściła mnie.
Hinatko.. –
wypowiedziała Hinata i dotknęła jej policzka. Drgnęła. Wyczuwała ją. – Posłuchaj jej proszę cię. Ona chce nam
pomóc.
-Ona
panią nie usłyszy. – wypowiedziałam. – Hianta, czy przed chwila wyczułaś zimno?
Sądzę, że tak po twojej reakcji. Nie czujesz czasami zbyt często tego, chociaż
jest upalny dzień? – chciała mi coś powiedzieć – To odczucie ducha, który jest
blisko ciebie. Ja go widzę i twoja matka stoi przy tobie w tej chwili. Prosi
abyś mnie wysłuchała.
-Nie..
Ty kłamiesz. – widziałam jak w jej oczach zakręca się łza.
-Nie
prawda. Nie kłamię. Dostałam ten dar by pomagać duchom i ludziom. Wy uważacie
mnie za psycholkę, ale nie wiecie jak to jest pomagać duchom i ludziom
jednocześnie. Ty powinnaś zrozumieć, że twoja matka boi się o ciebie i rodzinę.
Jesteście w kłótni, bo zawsze wszystko przelewasz na temat matki. – patrzała na
mnie przerażona.
-Udowodnij,
że ją widzisz! Powiedz mi coś co ona wiedziała. – spojrzałam na kobietę.
Jej sekretem
jest miłość do Uzumaki Naruto. Od podstawówki go kocha. Tylko mi to powiedziała –
powiedziała do mnie kobieta.
-Dobrze,
powiem ci. Jesteś zakochana od podstawówki w Uzumakim Naruto. – drgnęła. – To
mi powiedziała twoja matka, mówi, że ona jedyna o tym wiedziała. – Hinata
skryła twarz w dłoniach. Zaczęła cicho płakać. Uwierzyła! Byłam tego pewna, że
wierzyła we wszystko co się tyczy widzenia jej matki.
-Ja..
ona naprawdę tutaj jest?
-Tak. Wiem, że to dziwne, ale ona pragnie byś się
pogodziła z losem jaki masz. W końcu masz jeszcze ojca i siostrę, którzy nie
odczuwają twojej miłości. Czy ojciec przez to nie przeprowadził się w to miejsce?
Byś poczuła się jak w domu, tutaj się wszystko zaczęło. – spojrzałam na
kobietę.
Powiedz jej,
że ją kocham, ale chcę by w końcu zrozumiała jak jej będzie ciężko jak się nie
pogodzi z losem. Chce by miała takie same kontakty z rodzina jak kiedyś. Wierzyła
im, i na nowo spędzała wolny czas. – mówiła do mnie wpatrując się w córkę.
-Twoja
mama pragnie abyś pogodziła się ze wszystkim i wierzyła swojej rodzinie, którzy
oferują ci pomoc. A przede wszystkim kocha cię. – znów się rozpłakała.
-Też
ją kocham, ale nie chce jej stracić. Nie chce zapomnieć.
-Nie
zapomnisz. – podeszłam do niej gdzie stała. Dotknęłam miejsca, gdzie biło
serce. – Tutaj ją będziesz miała. Przez cały czas będzie z tobą. Będzie cię
obserwować w każdej minucie życie. Ofiarowałaś jej coś co naprawdę jest ważne,
wielką miłość. Lecz nie psuj sobie
dalszego życia. Tego najbardziej pragnie.
Gwarantuje ci to, że nigdy niczego nie zapomnisz. Nie zapomnisz matki, która
opiekowała się tobą od łóżeczka. Wiem co mówię.
– dotknęła mojej dłoni w swoje
ręce.
-Sakura…
Ja nie wiem czy dam radę, skoro widzisz moją matkę to dlaczego nigdy mi się nie
pokazała.
-Nie
mogła. Chciała, ale nie mogła. Mogła być pryz tobie w każdej chwili, ale ludzie
nie widzą duchów. Mogę jedynie powiedzieć ci wszystko co do mnie mówi, a teraz
wydaje się szczęśliwa, że zrozumiałaś. Spróbuj naprawić to co się zepsuło przez
te lata. Ona nie może ucierpieć bardziej.
-Spróbuję
wszystko naprawić obiecuję mamo. – wypowiedziała. Kobieta uchyliła się nad nią całując
w czoło.
Zawsze będę
ciebie kochać, córeczko – uśmiechnęłam się. A po policzku spłynęła mi łza widząc jak
naprawdę ją kocha. Często tak bywało, że płakałam, a teraz musze powstrzymywać
słone krople przed ukazaniem światu. Odeszła od niej znikając.
-Jest
jeszcze?
-Nie.
Odeszła. – upadła na kolana płacząc. Podeszłam do niej kucając przed nią.
Wtuliła się we mnie płacząc. Miała siedemnaście lat, ale płakała jak małe
dziecko. Pogłaskałam ją po włosach widząc jak nie przestaje płakać. Pierwszy
raz ktoś tak się zachowywał, gdy uwierzyła w istnienie medium.
-Dziękuję.
– wypowiedziała. – Spróbuję wszystko zmienić, przeze mnie nie mogła odejść.
Naprawdę ci dziękuję.
-Hinata...
– usłyszałam męski, stanowczy baryton. Razem spojrzeliśmy na mężczyznę, który
okazał się być jej ojciec: Hiashi Hyuga, za nim wyszła najmłodsza córka Hanabi
Hyuga. Patrzeli na mnie i na nią. Nie wiedzieli co się stało. Wstała i
podbiegła do ojca wtulając się w niego.
-Przepraszam..
- znów się rozpłakała. Wstałam
odchodząc. Musiałam ich zostawić samych. Zauważyłam jak przytula młodszą
siostrę. To nie czas bym z nimi była w tym momencie, muszą sami porozmawiać.
Idąc
korytarzem uczniowie patrzeli na mnie jak na idiotkę i ofiarę losu. Miałam to
gdzieś. Niedługo rozpocznie się lekcja, w dodatku siedzenie z Uchiha potrafi
wykańczać. Jęczy i jęczy, aż w końcu zrobi głupotę. Z nim jest mnóstwo
problemów, sądzę, że nigdy się nie zmieni. Brat nie ma, jak na razie, na niego
wpływów. Usiadłam w ławce widząc jak Sasuke oplata wianuszek dziewczyn.
Westchnęłam.
-Chcesz
się przyłączyć? – usłyszałam pytanie w moją stronę. Milczałam patrząc.
-Aż
skaczę z radości. – prychnęłam . Jedne z dziewczyn podsunęły się do mnie. Nie
wiedziałam o co chodzi, ale chcieli na pewno zadrzeć ze mną? Nie mam ochoty
drzeć koty z lalkami typu Barbie. Blondynka z długimi włosami patrzała na mnie
wyniośle, a czerwono włosa patrzała na swoje paznokcie.
-Nie
za bardzo pyskujesz? – milczałam. Nad nią zobaczyłam małego diabełka.
-Z
nimi jest za duży kłopot. Paskudne diabły. – wyszeptałam. Nie myślałam o tym co
one powiedzą, chciałam tylko zakończyć sprawę, ale wiedziałam, że takie łatwe
to nie będzie. Prosiłam siebie by wszystko co na tym świecie się dzieje było
zwykłym snem.
-Ino,
Karin zostawcie ją. Ona jest obłąkana. – powiedział Sasuke, gdy rozbrzmiał
dzwonek na kolejną lekcję. Do klasy weszła wolno granatowo włosa z lekkim
uśmiechem na ustach w ręku trzymała małe pudełeczko. Nie widziałam jej tak
uśmiechniętej od dawna.
-Hinata
stało się coś dobrego? – zapytał blondyn.
-Jak
najbardziej. – uśmiechnęła się siadając za mną. Do Sali z gracją i elegancją
weszła dyrektorka szkoły. Wszyscy nagle umilkli. Nie lubili mieć z nią lekcja,
a ja? Jak najbardziej lubiłam, lekcje biologii są naprawdę przydatne w moim
życiu. Gdybym dożyła lat starości to chciałabym zostać lekarzem, tak jak ona.
Na
wejście poprosiła już abyśmy wyjęli karteczki, bo jest niezapowiedziana
kartkówka z ostatnich trzech lekcji. Wszyscy spojrzeli na mnie abym coś
powiedziała. Miałam to gdzieś… Uchiha mroził mnie spojrzeniem.
-Ach
zapomniałabym, Sakura idź do biblioteki. Przyszedł do ciebie list, ale nie
mogłam dać ci go osobiście.
-Ale...
– wskazałam na kartki.
-Masz
dosyć ocen. – kiwnęłam głową wstając zabierając ze sobą torbę. Wszyscy byli
wściekli, mało powiedziane! Nikt by nie przypuszczał, że zostanę zwolniona z
kartkówki. Hinata jedynie siedziała spokojnie nie zachowując się w sposób
doraźny. Wyszłam z pomieszczenia idąc w
stronę Sali bibliotekarskiej. Z zakrętu wyłonił się, niczym duch, Itachi.
Stanęłam patrząc na niego. Minął mnie bez słowa. Szedł san. Zauważyłam, że z
jego nadgarstka leciała krew.
-Itachi?
– powiedziałam, a raczej zapytałam jego.
-Tak?
– odwrócił się do mnie zdezorientowany trzymając się za przegub. Zrobił sobie
krzywdę, choć na pewno matka go powstrzymywała.
-
Tak naprawdę tego nie chcesz. Twoje serce cierpi, ale możesz to zmienić. Gdy
tak się stanie będziesz spokojniejszy. Nie rób tego dla ludzi, którzy chcą
śmierci. Trafisz w nie powołane ręce. – podeszłam do niego chwytając rękę. Z
torby wyciągnęłam bandaż owijając wokół ręki zawiązując na supełek. Odeszłam
bez słowa. Patrzał na mnie zdezorientowany. Tak, to co teraz powiedziałam da na
pewno brunetowi dużo do myślenia, zbyt dużo. Spojrzałam na niego ostatni raz
znikając za zakrętem korytarzu. Z daleka widziałam tabliczkę „Biblioteka” do
której zmierzałam.
Nowe rozdziały na : life-and-problems-itasaku i brak-wyboru-czy-przeznaczenie
Wyczerpały sie mnie przymiotniki, których mogłabym użyć w celu opisania jak świetne i wspaniałe są Twoje blogi.... Więc powiem krótko:
OdpowiedzUsuńPO-DO-BA-MNIE-SIĘ
Jest super, w końcu mam chwile na swobodny oddech i czytanie twoich blogów, a wiesz że je KOCHAM:)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba to opowiadanko i liczę na więcej:) ( wiesz co mam na myśli) Dla mnie jesteś geniuszem ItaSaku.
Czekam na następną notkę bo mnie to wciągnęło:) pozdrawiam:)
Witam,
OdpowiedzUsuńdobrze, że Hinacie pomogła zrozumieć wszystko, mam nadzieję, ze i uda jej się dotrzeć do Sasuke...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia