niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział trzeci



Przeszukiwałam miejsce, gdzie powinna być bibliotekarka, ale nie było. Tak jakby podpadła się pod ziemię. Wszędzie, gdzie chodziłam byli tylko uczniowie, którzy zaglądali znad książki. Moja osoba była bardziej ciekawa niż wszystkie książki. Byłam ciekawa co takiego ode mnie chcieli, jestem zwykłą licealistką tak samo jak oni. Weszłam w jeden dział o istotach magicznych. W oddali zauważyłam bibliotekarkę rozmawiającą z jednym mężczyzną i podaje mu książkę.
Spojrzała na mnie.
-O Sakura. Już przyszłaś? Myślałam, że Tsunade wyśle cię dopiero po lekcji.  – szłam za nią nic nie odpowiadając.  Miałam głęboką nadzieję, że nie będzie zadawać pytań. Dlaczego w ogóle przyszedł list do szkoły? Czyżby ktoś z najbliższej rodziny napisał? Nie możliwe. Oni mną.. Nie chwila, dwóch wujków mną się interesuje kłócąc się o opiekę nade mną. To nie jest mi potrzebne. Niedługo będę dorosła, więc po co mieli by się mnie opiekować?
Podała kopertę, spojrzałam na nadawcę. Świetnie! Wujaszek napisał do mnie, co nie wróży nic dobrego.  Coś się na pewno święci, przez które będzie zlot wujaszków. Jeden pochodzi z Egiptu, jest detektywem FBI mieszkającym na drugim końcu Japonii. Zawsze się mną interesuje od dzieciństwa. Drugi wujaszek mieszka blisko okolicy pierwszego wujaszka, pochodzi z Grecji,  i jest kardiologiem. Jak powiedziałam mu kim chce zostać cieszył się jak głupi, ponieważ ktoś chce przejąć branże taką jaką ma on. Kardiologia. 
Wyszłam z pomieszczenia otwierając kopertę. Nie mam komórki, więc niby jak może się dowiedzieć i poinformować o przyjeździe? Nie może, musi zaczekać ponad tydzień, aż dotrze list. Jego wysiłki bym czuła się szczęśliwa zawsze szły na marne, chciał zmienić bieg życia, jakoś się nie udawało.
Ispimagu Black – brat matki, który wszystko by oddał abym poczuła się najszczęśliwszą kobietą na świecie. – Cyryn Haruno – brat ojca. Zawsze pomagał mi finansowo abym mogła mieć chociaż na chleb. Na opłaty starczyło,  lecz nie zawsze. Z nimi byłam szczęśliwa. Wiedzą o moim położeniu i pięknie jakie noszę. Może dlatego chcą bym czuła się jak ich córka? Choć mam tylko ich w swoim życiu. Przystanęłam przy wielkim oknie patrząc na stadion, na którym były przygotowywane rozgrywki łucznictwa. Byłam na nie zapisana już od dłuższego czasu dzięki jakże moim kochanym rówieśnikom, którzy chcą mnie skompromitować.  Ludzie o mnie nic nie wiedzą, a na pewno już nie na temat natury. Uważają za wariatkę rozmawiającą z duchami! Nie oddałam bym tego życia za normalną nastolatkę. Nikt bólu ludzi nie zrozumiałby jak naznaczona darem kobieta.
Wyciągnęłam pergamin z koperty zaczynając czytać zdanie po zdaniu.




Droga Sakuro,
Nie sensu dużo wyjaśniać. Jako twój prawny opiekun, chce byś w końcu podjęła słuszną decyzję na temat swojej przyszłości i nie tylko.  Po skończeniu klasy licealnej mam zamiar zabrać cię w swoje progi, byś poczuła się lepiej niż dotychczas.  Dlatego przyjadę ci odwiedzić w najbliższych dniach. Mam zamiar zobaczyć jak mieszkałaś przez ostatni czas, więc możesz spodziewać się mojej wizyty.
Rozmawiałem z Cyrynem popiera moje zdanie. Nie może ci się nic więcej stać, więc po prostu powinnaś przygotowywać się do wyjazdu. Nic ci nie będzie grozić i będziesz bardziej bezpieczna niż w małym mieście. Niedługo się zobaczymy .

Do zobaczenia :
Ispimagu






Świetnie! Nie mam co robić jak czekać na wujka, który chce mnie zabrać z miasta. Czy to normalne, że chcę żyć spokojnie na własną rękę. Jakoś mnie to nie dziwiło, przecież właśnie taka jestem. Westchnęłam odchodząc w stronę klasy, gdy rozbrzmiał dzwonek. Niektórzy wyszli z klas. Mijałam osoby, a także długowłosego bruneta, który zaszczycił swoim spojrzeniem moja osobę.
-Dlaczego się tak na nią patrzysz? Wiesz to dziwaczka, niby widzi duchy.  Może zobaczyłaby cesarzów Japonii. – zaśmiał się Hidan. Odeszli, gdy wchodziłam do klasy. Usiadłam na swoim miejscu patrząc na list. Schowałam do torby z cichym westchnięciem. Nie chcę myśleć nawet co może jeszcze się stać. Może nie stąd ni z owąd pojawi się mój osobisty „opiekun” z niebios? Każdy człowiek, który dostał konkretny dar ma w pewnym rodzaju opiekuna. Spotykałam go jak na razie w sanach, ale mogą zrobić wyjątek wpuszczając go do świata ludzi. jest młody – niby bo w rzeczywistości to staruch mający na pewno ponad setkę – przystojny, uważam go za playboya dobrze wykonujący swoje zadania.
Siridean Arm – tak nazywa się mój „opiekun”, który musi pilnować wszystkich spraw związanych z moim istnienie na ziemi. Będzie trwał przy mnie aż do śmierci, gdy nie popełnię błędu.  Nie wtrąca się w sprawy tylko obserwuje każdy krok jaki robię. Gdy się pojawia na Ziemi płci piękna szaleje za nim jeszcze bardziej niż kiedyś. Często bywa nieznośny,  ale najgorsze jest w tym to, że rywalizujemy ze sobą.
-Sasuke, słyszałeś, że ma być jakiś nowy uczeń z wymiany? – spojrzałam na nią. Ucznia zachciewa się przylatywać. Ciekawe po co oni tutaj wpadają? To nie ma sensu, na pewno kogoś pilnować.  Przy mnie stanęła Hinata. Podała mi pudełko.
-Chcę abyś to wzięła. – spojrzałam na nią. Nie chciałam od niej nic brać było ważne by być uczciwym wobec innych, ale ona chce się odwdzięczyć za pomoc? Nie chcę tego.
-Dziękuję, ale… - powiedziałam, ale uśmiechnęła się. Wiedziałam, że i tak będę musiała to wziąć ze względu na okoliczności.  Odeszła do swojej ławki. Pudełeczko schowałam do torby. Nie wiedziałam co się w nim znajduje, ale otworze w domu. Patrzałam na mężczyznę, który uśmiechał się.
-Nie śmiej się. Mówię ci prawdę. Pytał się mnie o wszystko. Widziałam go, był w sekretariacie. Powiedział, ze jutro się z nim spotkam, więc dzisiaj nie musze o wszystko pytać. Nie wiem o co mu chodziło, ale wyglądał jak anioł.
-Ta.. ja wyglądam jak diabeł.
-Z tym się zgodzę. – powiedziałam zbyt głośno aż na mnie spojrzał. Popatrzałam na okno na korytarz, gdzie zauważyłam wianuszek dziewczyn oplątujący jakiegoś mężczyznę. Stał do nas tyłem. Sasuke spojrzał na niego wściekły. Chciał wyplątać się od dziewczyn, ale jedna go pociągnęła. Oderwał się od niej.
-Przepraszam, ale szukam jednej dziewczyny. 
Ten głos! To nie może być prawda by go przysłali pod większą opiekę. On nie może być w mieście. Może jeszcze powiecie, że będzie ze mną w domu? Nie dopuszczę do tego! Nie, chyba się mylę. To nie może być mój opiekun?! Przegryzłam dolną wargę  z nie wiedzy. Zauważyłam bruneta z długimi włosami, który zatrzymał się przy wejściu do klasy wpatrując we mnie. Uśmiechnęłam się lekko do niego.
Dziewczyny zaczęły się sprzeczać o to kogo on będzie. Tak samo kłóciły się o Sasuke, który teraz na pewno jest wściekły, że ktoś odbiera mu popularność.  Prychnął przeciągle.
-Nie dziewczyny, szukaj jednej dziewczyny, która akurat znajduje się w tej klasie – wskazał na moja klasę. Wyrwał się w końcu z wianuszka dziewczyn, widziałam jego bok. Tylko nie to! – pomyślałam zawzięcie zagryzając skórkę od palca. To był on, mój opiekun.  Chciałam jak najszybciej stad uciec by mnie nie zauważył, ale było za późno. Zanim chwyciłam torbę był w klasie.
-Księżniczko chciałaś uciec? – zapytał. Oparłam się o blat ławki i ściskając delikatnie. Wiedziałam, że wszyscy się we mnie wpatrują. Nie, no miałam dosyć.  Dlaczego On zawsze nazwie mnie księżniczką? Wiem, ze pochodzę z tego rodu – o którym nikt nie wie – ale mógłby trochę zluzować i nazwać mnie po imieniu. – Wiesz ile zajęło szukanie tej szkoły zanim cię znalazłem. Nie ładnie tak mówić swojemu podopiecznemu, gdzie będziesz mieszkać.
-Daj mi spokój. Kto cię tutaj przysłał co? Miałeś być tam, a nie tu. – wskazałam na ziemię. Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. Zarzucił delikatnie włosy do tyłu co nadało mu orginalności i.. no właśnie - seksowności.
-Oj nie przesadzaj, księ…
-Przestań mnie tak nazywać.
-Dlaczego? Przecież ty po.. – zamknęłam mu usta dłońmi by nie kończył. Westchnęłam cicho. Nikt o tym nie wie, a on chce od razu przejść do sedna by wszyscy wiedzieli. Zaczął coś mruczeć, ale nie rozumiałam ani słowa.
-Przepraszam.. – odezwał się ktoś. Spojrzał na Ino, która to mówiła jaki to jest seksowny mój opiekun. – Spotkałeś mnie przy sekretariacie. Skąd wiedziałeś, że się jeszcze spotkamy? – zapytała go. Chciałam coś powiedzieć, ale zamknął usta dłonią bym milczała.
-Intuicja.
Podbiłam jego rękę by mnie zostawił w spokoju. Znów zacznie flirtować? Jest taki przewidywalny. Sasuke siedział cicho jakby nic się nie stało. Usiadłam na swoim miejscu. Wszyscy na niego patrzeli co mnie naprawdę denerwowało. Ukucnął przede mną kładąc swoje dłonie na kolana.
-Bierzesz udział w rozgrywkach łucznictwa. – stwierdził – Z chęcią się z tobą zmierzę i zobaczę na co stać czystą krew. – przybliżył się do mnie – Królewską krew. Mam nadzieję, że choć trochę wyszkoliłaś się w łuku, bo mogę ciebie przegonić. – jego dłoń błądziła do góry.  Popchnęłam go nogą aż wpadł na ławkę Sasuke.
-Hej! – uniósł glos.
-Nic się nie zmieniłeś. Twoje podejście do kobiet jest takie samo jak przed poznaniem, co? – zapytałam uśmiechając się. – Tylko w głowie ci flirtowanie. Wygram z tobą, a wtedy przestaniesz mnie dotykać. Nienawidzę twojego dotyku i innych mężczyzn, którzy nie znają umiaru. Patrzałam na niego przez dłuższy moment.
-Umiar? – usłyszałam głos Sasuke – Czy ty w ogóle wiesz cokolwiek o tym o czym mówisz?
-Siri.. – spojrzał na mnie wstając – Jesteście obaj tego samego warci. – przy mnie spostrzegłam ducha Mikoto, która  wyglądała jeszcze gorzej. Coś by się działo z starszym synem?





On chciał się zabić! – podniosła na mnie głos. Uderzyła rękami o blat, który można było usłyszeć. Wściekła jak osa co nie wróżyło dobrze. – Podcinał sobie żyłę. Czy ty to widziałaś? On jest samotny, masz mu pomóc rozumiesz!! Chcę by byli znów razem i się we dwoje śmieli. Zrób z tym w końcu jakiś pożytek!





Zniknęła. Uchwyciłam się za głowę. Itachi do cholery co ty sobie myślałeś? Znów podcinałeś żyły, w dodatku, gdy twoja matka to widziała? Nie mogę być w dwóch miejscach na raz, jak mam w takim razie ciebie i Sasuke pilnować? Musze  w końcu z Toba na osobności porozmawiać. - pomyślałam. W końcu Sasuke nie potrzebował takiej opieki jak Itachi. On jest bardziej podłamany. Wszyscy go odrzucili, a od przyjaciół nie chce pomocy. To jest krytyczny przypadek, który trzeba naprawić. 
-Widzę, ze przybyłem w dobrym momencie.
-Ty się w to nie wtrącaj, ja to załatwię.
-Powiedzmy sobie szczerze. Nie dasz rady, nie pogodzisz skłóconego rodzeństwa. To za dużo dla ciebie.  A to już jest bardziej poważna sprawa niż błahostki jakie robiłaś. Ich życie… – podszedł bliżej mnie – jest w twoich rękach. – odchodził. Wiedziałam o tym od dawna. Żadne z nich nie mogło zginąć, w takim razie wszystko mogłoby szlag trafić, a to jest najgorsze co mogło się stać. Ich śmierć przypieczętowałaby moje losy na tym świecie. Nie podołałabym zadaniu i obwiniałbym się za to, więc muszę wziąć się w garść i spróbować dotrzeć do Uchiha Itachiego!!




3 komentarze:

  1. Fajne bardzo zapraszam na mojego bloga http://sasuke-i-sakura-w-innej-odslonie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiadomość na http://sasuke-i-sakura-w-innej-odslonie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    niech chyba bardziej się skupi na Itachim, on bardzo cierpi...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń