wtorek, 9 kwietnia 2013

Rozdział pierwszy



Sny przepełnione cierpieniem. Sama nie wiem jak mam żyć w tym świecie? Jestem niechciana przez otoczenie z powodu wypadków, które zdarzyły się po drodze jaką przeszłam. Wszystko dzieje się z pokolenia na pokolenie i każda kończy tak samo -  śmiercią! Mnie czeka taka sama przyszłość, gdy skończę pierwsze i ostatnie zadanie jakimś sposobem umieram, gdy zdarzały się różne wypadki na drodze? Moja mama jako jedyna nie odziedziczyła zdolności.
Pragnę by każdy dzień był inny, ale to jest nie możliwe. Każdy zaczyna się tak samo. Dwa samochody, jedno trzaśnięcie, trzy trupy, a jeden żywy. Sen o wypadku sprzed paru miesięcy. Śni mi się codziennie bym była pewna, że winę miał kierowca ciężarówki. Pijany prowadził pojazd z dostawą skrzynek żywności. Nikt by nie przypuszczał, że jakiś wariat przejedzie na czerwonym taranując przy tym parę aut, ale jedynie w jednym zginęli osoby.  Nie zdążyli dowieść do szpitala – zginęli! Ich syn przeżył trafiając na badania.
Uniosłam się chwytając za czoło, z którego ciekły kropelki potu. Piżama przyklejała się do wilgotnej skóry. Oddychałam ciężko przypominając każdy szczegół tragedii sprzed paru miesięcy. Nie są ze sobą już tak zrzuci. Pani Mikoto i co mam na to poradzić? – zapytałam siebie w myślach.  Tak, rozmawiałam z duchami, które na co dzień otaczają moją osobę. Nie tylko ludzkie, ale także zwierzęce. Każdy duch, którego widzę nie jest zły, choć można na takich trafić. Szukają nadziei, a tym razem muszę pomóc dwóm bracią, którzy oddalają się od siebie z każdym kolejnym dniem. Jeden cierpi bardziej od drugiego tłumiąc wszystko w sobie, nie chcąc od nikogo pomocy.
Wytarłam łzy spływające po policzkach.
-Kolejny raz. – wyszeptałam spuszczając głowę. Poczułam niematerialny dotyk? Czy mogłam go tak nazwać? Nie. To było zimno przeszywające ciało oznaczające pobyt ducha blisko mnie, który próbował mnie dotknąć. Spojrzałam przed siebie widząc kobietę z leciutkim uśmiechem. Czy kiedykolwiek zrozumie istnienie na Ziemi? Nie wiem.  
Uniosłam się wchodząc do malutkiej łazienki robiąc  poranne czynności. Nie mogłam być tak spocona… Spojrzałam w lustro, wyglądałam okropnie. Z dnia na dzień wyglądałam coraz gorzej, gdy wgłębiałam się w ten sam sen.  Nie zjadłam śniadania tylko wyszłam zamykając stare dziurawe drzwi. Mieszkałam w najgorszej dzielnicy miasta. Tutaj działy się różne rzeczy, o których nie warto mówić. Zarzuciłam na ramię torbę.
Nie interesowałam się światem tylko przyglądałam się drodze jaką pokonywałam. Przeszłam koło luksusowego domu, gdzie mieszkają bracia. Blisko drzwi zauważyłam bruneta z krótkimi włosami. Wyglądał elegancko, ale za razem zdenerwowany.
Wsiadł na motocykl. 

Sasuke – usłyszałam tuż przy sobie. Spojrzałam na kobietę ducha stojącą obok mnie. Widziałam ją bardzo wyraźnie, tak jak pozostałych. Z budynku wyszedł długo włosy. Spojrzał na brata. 

-Tylko jedź ostrożnie. – powiedział do niego.
-Tak jak ty? – zapytał – Zabiłeś rodziców. Sam powinieneś poświęcić ich los. – przejechał szybko obok niego prawie zahaczając bluzkę bruneta. Patrzał za nim. 

Itachi – znów usłyszałam.  Zauważyłam, że brunet cierpi bardziej niż jego brat. On wydawał się pchnąć siebie w ciemność. Na nadgarstku zauważyłam bandaże, czyżby próbował się zabić? To nierozważne! Nie potrzebnie to robi, czy naprawdę muszę w ich sprawy się wtrącać? W oczach zauważyłam pustkę po której mogłam się spodziewać najgorszego.
Odeszłam. 

Nie pomożesz mu? On cier.. 

-Wiem. – przerwałam kobiecie.  Dla zwykłych ludzi byłby to dziwne zjawisko, ale rozmawiałam z duchami zranionych i niespokojnych dusz. Chciały odzyskać większy spokój niż ludzie na Ziemi. Byłam blisko szkoły przechodząc blisko parkingu, gdzie stał Sasuke z kumplami.
-Dziwaczka idzie! – powiedział głośno śmiejąc się – Jak tam twoje rozmowy z duszkami? A może wróżkami? – wszyscy ryknęli głośnym śmiechem. Spojrzałam do tyłu na długowłosego bruneta, który szedł nadal podłamany.  – Czyżbyś zakochała się w moim pieprzonym bracie? – zapytał – Będziecie do siebie pasować. Ty świruska a on morderca. – znów się zaśmiał. 

Powiedz mu prawdę – mówiła kobieta do mnie.


 Odeszłam kolejny raz kręcąc głową w przeczący sposób. Sasuke na pewno pomyślał, że to do niego, a  tak naprawdę rozmawiałam z Jego matką.  Zniknęliśmy za drzewami wiśni. 
-Nie mogę, to musi zrobić pani starszy syn. Nikt poza nim. Musi w końcu mieć w sobie odwagę aby to zrobić. Mogę jedynie go do tego nakłaniać. Od dzisiaj zacznę. – powiedziałam jakby do siebie.  Przeszłam koło ludzi, którzy spojrzeli na mnie jak na wariatkę. No tak, mówiłam do siebie. Mikoto zniknęła z moich oczu. Na pewno chciała pilnować swoich synów, aby nie zrobili głupstwa.
Grupa dziewczyn chichotały na mój temat, gdy usłyszałam swoje nazwisko. Jakoś  nie miałam ochoty z nimi zadzierać, nie miałam z nikim ochoty zadzierać. One szalały za Sasuke, który miał ich gdzieś. Nie mam przyjaciół.  Zauważyłam jak koło nich stoją małe diabełki. Spojrzałam na nie, a one od razu zniknęły. Widziałam też istoty magiczne, mitologiczne. Świat obraca się w dziwnej atmosferze. Takie rzeczy naprawdę istnieją. Teraz o tym wiem, jak najbardziej.
Odeszłam na lekcję by spokojnie przesiedzieć w ławce parę godzin, gdy wskazówka wskarze drugą trzydzieści. Nikt mnie nie interesował, jedynie istniałam ja i cały świat duchów. Przed sobą zauważyłam przyjaciół długowłosego. Oni mogliby mu pomóc, ale na pewno nie chce pomocy. Spojrzeli na mnie śmiejąc się.
-Dziwadło idzie. – kolejny raz tego dnia nazwana. – jak twoje kontakty z zaświatami? – patrzałam na srebrnowłosego.
-Twój Joshin powinien ci powiedzieć, że nie dobrze igrać z ogniem.  W końcu dzieci mogą się poparzyć. – odeszłam. Zaśmieli się głośno. Dobrze, trzeba zacząć swój plan dotyczący połączenia braterskich więzi.  Nie mogę dać się sprowokować, choć to naprawdę trudne. Weszłam do klasy, a stoliku miałam wyryte różne napisy. Nauczyciele mieli wylane na wszystko co tyczyło mojej osoby. Usiadłam na swoim miejscu wpatrując się w torbę, która była dosyć znoszona.
Usłyszałam śmiech, który wywoływał u mnie nie przyjemne dreszcze. Do środka wszedł nie kto inny jak Uchiha Sasuke, którego spotkałam wcześniej. Miał ławkę obok mnie co nigdy nie kończy się dobrze.  Koło niego zauważyłam Fugaku – ojca Sasuke. Niech na chwilę znikną, bo to naprawdę przygnębiające widząc ich przez cały czas. Zakryłam dłońmi twarz by nie patrzeć na ich smutne twarze. Nawet ojciec braci Uchiha nie wyglądał najlepiej. Cała sytuacja przytłaczała ich, mnie i dwóch braci. Minęło parę miesięcy od śmierci rodziców, a On nigdy nie rozmawiał ze swoim bratem dłużej niż odpyskowanie.
-Czyżby znów miała jakąś wizję? – usłyszała wredny głos. Nie odezwałam się. – hej! Nie ignoruj mnie. – spojrzałam na niego bez słowa. Przeniosłam wzrok na okna, które miało widok na korytarz, gdzie zauważyłam Itachiego i grupę przyjaciół. Hm… W końcu będę musiała go złapać w porę lunchu, zawsze kręci się na dachu – wyłącznie sam! – Czy ty na serio w nim się zakochałaś?
-Nie w tym rzecz. – odpowiedziałam w końcu.  Mówił wiele razy do mnie, aż w końcu przestał, gdy podeszli do niego kumple ze ślicznotkami. 

Zrobisz coś, prawda? – usłyszałam męski baryton koło ucha.  Odpowiedziałam tylko mruczeniem patrząc na Sasuke, który lekko się uśmiechał. Tu się uśmiecha, ale gdy widzi brata to jego mina, gesty i język są haniebne! Zabiłby chętnie gdyby mógł, lecz teraz nie może nie ma takiej potrzeby.  


I co ja mam zrobić z tym chłoptasiem? Jest zbyt pewny tego co napisała prasa. – pomyślałam. Naprawdę ciężki z niego mężczyzna, ale tu nie chodzi jak na razie o niego. Pierwszy punkt to dorwać Itachiego, a następnie… Nie wiem co dalej? W dodatku wiem tylko tyle, że próbował się zabić i będzie próbował, lecz strach przyćmiewa jego chęć. Będę musiała go zniechęcić na dobre, gdyż On nie może popełnić błędów, które będzie żałował.  Wymyśle coś na poczekaniu, gdy się spotkamy.
Rozbrzmiał dzwonek.
Jak zawsze na języku japońskim dostaliśmy pracę w grupach. Jako jedyna byłam sama, choć przydzielono mi przerozumiałego Uchiha. Nie mogłam nic powiedzieć, w końcu to mu mam pomóc. Jaki musi być jego brat? Taki sam, czy bardziej angażuje się w związki międzyludzkie? Jest tyle pytań, ale nadal brak odpowiedzi. Czy kiedykolwiek dostanę wskazówki?
Wpatrywałam się w kartkę, która miałam wypełnioną słowami na temat romantyczności japońskiej. Miałam dosyć pisania o miłości, której nigdy nie poczułam.  Jedynie czego pragnęłam to spokoju jaki zada mi jedynie śmierć. Nauczyciel zebrał kartki… Po plecach przeszedł zimny dreszcz mający na uwadze bliskość innego ducha.   Obejrzałam się za siebie, a nad Hiantą stała jej matka uśmiechając się delikatnie. Spojrzała na mnie.


Widzisz mnie? – zapytała. Lekko skinęłam głową by nikt nie zauważył. Dziewczyna na mnie popatrzała, lecz nie mogłam z nią rozmawiać jak z każdymi. Odwróciłam się, gdy dzwonek zabrzmiał. Wszyscy wyszli, a ja zostałam by pomyśleć o wszystkim. – Musisz mi pomóc.  Ona potrzebuje pomocy, nie rozmawia z rodziną. Chcę by w końcu zaczęła. Hinata chce mieć mnie przy sobie, ale nie mogę być z nią przez cały czas. Pilnuję jej, ale chcę odzyskać spokój ducha, więc musisz mnie jakoś wyręczyć.
-Nie dam rady. – spojrzałam na nią, była przerażona


W takim razie po co ci taki dar jeśli nie chcesz z niego korzystać? – zapytała. 


Spojrzałam na nią myśląc nad odpowiedzią.
-Korzystam z niego, chcę pomóc bracią Uchiha. Widocznie też muszę pomóc pani córce, ale jak nie uwierzy to nie będę tego drążyła. Każdy uważa mnie za świruskę tę widzącą „duchy”. – kiwnęła głową. – To chodźmy. – powiedziałam do niej. Wstałam odchodząc w stronę wyjścia, gdzie prawdopodobnie siedziała granatowłosa w samotności myśląc o matce.  

7 komentarzy:

  1. Poszalałaś! Bardzo mnie wciąga ta historia. Z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg zdarzeń :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie bomba ;3 Zgadzam się z poprzeniczką bardzo wciąga!! ;D Czekam na kolejny rozdzialik i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnego masz bloga!
    Zapraszam również do mnie:
    sasuke-i-erin.blog.pl
    Dopiero zaczynam, jednak mam nadzieję, że się spodoba. :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo! Ale mnie zaskoczyłaś. Uwielbiam duchy. No i Sakura potrafi się z nimi porozumiewać. Cudownie! Naprawdę świetny pomysł. :3
    Sasuke mnie denerwuje.
    Itachi... Nie zabijaj się, nawet nie podajesz sobie sprawy z tego ile masz fanek. xd
    Biorę się za next.

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie jest bardzo podobne od serialu "Zaklinaczka dusz". Tylko zmieniłaś postacie ;c

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    coraz lepiej si ę tutaj robi, mam nadziej ę, że Sakura pomoże braciom...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń