piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział piaty



Myśli, które w szybkim tempie przemierzały głowę były skutkiem tragedii sprzed dwunastu lat. Wtedy widziałam jak moi kochani rodzice zostają zamordowani, gdy tak się stało straciłam wszystko. Metaliczny zapach i ten uśmiech mężczyzny wymawiający do mnie te słowa : „Zemścisz się? Czy raczej będziesz uciekać przed prawdą?” . Dlaczego miałabym się zemścić? Żyć tak jak bracia Uchiha ścigając mordercę? Nie, nie mogę tego zrobić. Ściganie mordercy moich rodziców nie było by dobrym pomysłem.  Widziałam ich śmierć, ale nie będę poszukiwała sprawcy tego wszystkiego. Sprawa została szybko zamknięta, bo byłam zbyt mała na światka.
Jak pięciolatka może być światkiem? Dorośli zawsze mówili, że mi się przewidziało. Nikt na świecie, a w dodatku w Japonii, nie jest takim psychopatą by podcinać gardła. Samo widzenie tego jest straszne, a co dopiero dotykanie ciał! Jedynie kto przy mnie pozostał to dwóch wujków, którzy opiekowali się mną od samego początku. W wieku sześciu lat zaczełam widzieć duchy. Powiedziałam im o tym, a oni? Uwierzyli.
W tamtym momencie opowiedzieli mi o darze przechodzącym z pokolenia na pokolenie, który mógł się pojawić a nie musiał. Ostatnia kobieta, która miała dar była moja prababką, która zmarła w tragicznym wypadku. Nie potrafili złożyć ją w całość, więc pogrzebali w częściach.  To była najgorsza trauma dla mojej matki, w końcu wychowała ją na prawdziwą, godną zaufania kobietę.
-Oszalałaś. – stwierdził opiekun.  – W taki sposób chcesz im pomóc? Twoje serce…
-Nie mieszaj w to mojego serca. – warknęłam na niego – To był przypadek, rozumiesz? To jest głupi zakaz, dlaczego niby nie mogę zakochać się w człowieku? Jestem też człowiekiem i chcę.. – uchwycił mocno za ramiona ściskając.
Jęknęłam z bólu.
-Sama wiesz jaki masz dar, on tego nie zrozumie, gdy mu pomożesz na tym się skończy. Jedna zakochała się i jak skończyła? Odebrano jej wszystko. Ukochanego, skrzydła a także dar, który posiadała. Naraziłabyś go na bardzo duże niebezpieczeństwo. Tego nie chcesz. Masz tylko zachęcić go do wyjawienia prawdy Sasuke, aby stali się znów częścią rodziny.
-Wiem, nie musisz mi mówić. Niby kto miałby się zakochać? Tylko po to przyszedłeś na Ziemię by obserwować moje poczynania względem Itachiego? Nie zakochałabym się w nim.
-Czyżby? – nachylił się nade mną. – Jest przystojny, a w dodatku te jego czarne oczy, są takie przepełnione smutkiem i goryczą, aż chciało by się go przytulać. W ogóle ten jego męski zapach jest taki pociągający, czyż nie? Nie myśl, ze kobiety o nim nie szpacza. Sasuke jest na drugim miejscu niż Itachi, ale On nie zwraca na żadną uwagi, więc na ciebie też nie zwróci. Nie ma ochoty na uczucie zwane „miłość”.  Nigdy w sercu nie znajdzie na to miejsca, gdy już poprawi stosunki z bratem będzie chciał je pielęgnować.  
Spojrzałam na niebo, gdzie za chmur wyszedł duży, srebrny księżyc. Oświetlił nasze sylwetki. Chciałabym być normalną nastolatką, bez żadnego daru! Normalnie się zakochać, nie był wysłannikiem od niebios by pomagać ludziom. Wierzę w to, że naprawdę uda się. Może w końcu ktoś pokocha mnie tym kim jestem.  Czy w tym świecie pojawi się mężczyzna z  właściwym prestiżem?
-Może po prostu sobie odpuścisz, a ja to dokończę? Nie będziesz musiała za dużo się wysilać. – zacisnęłam dłonie. Nie odezwałam się. – Idę go poszukać. – uchwyciłam go za koszulę.
-Nie waż się go tknąć palcem. Twoje metody SA obrzydliwe, znam je! Ty nie masz im pomagać tylko wykańczać, aż nie pozostanie nadziei. Jesteś diabłem z anielskimi skrzydłami.
-Na tym polega moja praca.  – powiedział z lekkim uśmiechem. Wzruszył ramionami. Chciał mnie dotknąć, ale odeszłam. Nie pozwolę dotykać się tymi rękami. Nie ma prawa. Potrafię zadbać o siebie bez żadnej pomocy. A jeśli chodzi o Itachiego poradzę sobie bez Jego pomocy.
Zauważyłam jego kumpli, którzy zaczęli się śmiać wskazując na mnie. Zawsze lubili to robić. Naśmiewać się z innej osoby, choć miałam w sobie naprawdę potężny dar, o którym oni nie mieli pojęcia.  
Westchnęłam.
Jeden z nich podszedł do mnie. Stał za mną. Nie wzruszył mnie tym, że dotknął kaskady długich, różowych włosów.
-Co robisz takiego późnego wieczoru w tych okolicach, samiutka..? – zapytał blondyn.  Milczałam – Byłaś na odwiedzinach z duchami? A może wróżki cie odwiedzały? – zaśmieli się – Nie wiem co takiego jest w tobie, że wszyscy cię unikają. Nawet byś się nie broniła gdybym cie pocałował. – zacisnęłam dłoń, ale miał rację byłam bezbronna.  Uchwycił policzek. Był blisko ust, czułam odór alkoholu.
-Deidara! – usłyszałam głośny krzyk kobiecy. Drgnął. Czyżby się wystraszył? To jego dziewczyna o której tyle mówił? Spojrzał na nią.
-Kochanie… – zaśmiał się nerwowo. Wyjrzałam za niego. Mierzyliśmy siebie spojrzeniem. Te srebrne włosy, te szafirowe oczy, ta zgrabna sylwetka? Spojrzałam na blondyna, czyżby jemu powiedziała wszystko na temat duchów, które widziała w przeszłości?  Znowu popatrzałam na nią.
Midori Yakanashi – moja najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa, ta która posiadała podobny dar co mój, lecz ona mogła jedynie usłyszeć duchy. Nigdy nie mogła ich zobaczyć. Nie umiała sobie z tym radzić, więc wtedy wyjawiłam swoją tajemnicę za co mogłam ponieść karę. Teraz to mało istotne. Ona już nie posiada daru, którego chciała się pozbyć.
Podbiegła do mnie rzucając się. Musiałam złapać równowagę by się nie przewrócić.
–Sakura!! – krzyknęła do ucha. Wszyscy zebrani spojrzeli zdezorientowani. – Jak cię dawno nie widziałam. Ile to lat? Pięć? Dziesięć? Nie ważne. Całe szczęście, że jestes cała i zdrowa, ale nie wygladasz za dobrze. Nadal masz te sny i.. – umilkła patrząc na swojego chłopaka.
-Rozumiem, że ten drań jest twoim chłopakiem. I dla niego, no wiesz…
-Ta.. Dla niego… A co z tobą? Lepiej się trzymasz? Mieszkasz tu przez cały czas? Dlaczego nie dałaś mi żadnego znaku życia? Wiesz co przezywałam nie mając ciebie obok? To była kompletna katastrofa, ale dobrze, że już jesteś chociaż…
-Midori.. – powiedziałam do niej. – Lepiej będzie jak nie będziemy się widywały. Mam dużo spraw i w dodatku już do siebie nie pasujemy. Powinnaś to zrozumieć. Mogę cię zranić tym co się wokół mnie dzieje i wolałabym abyś spędzała towarzystwo w lepszych okolicznościach niż moja. Przepraszam. – odeszłam mijając ją. Widziałam w jej oczach strach, który pojawiał się, gdy zawsze od niej odchodziłam. Teraz już na zawsze! Nie mogę z nią się spotkać więcej razy!
Życie, które posiadam przysporzy jej nie małych kłopotów, one są olbrzymie. Jak tylko skończę swoje zadanie mogę być w niebezpieczeństwie, tam gdzie mieszkam ludzie nikomu nie ufają, żyję w okolicy gdzie są strzelaniny, dilerzy narkotykowi czy gangi. Tam nie ma litości. Parę razy już mi się dostało i wiem, że może nastąpić kolejny. Nie ma dla mnie litości. Jest przetrwanie i dar losu, za którym muszę podążać by spełnić swoje przeznaczenie.
A czy pragnę mieć mężczyznę, który mnie zrozumie? Tak pragnę, chcę mieć faceta, który będzie mi pomagał, zrozumie uczucia i da do zrozumienia, że mnie kocha. Moje położenie nie jest zbyt dobre, ale do cholery chcę znaleźć faceta. Cała sytuacja mnie przerasta! Jest to dosyć męcząca droga by zajść daleko. Nie powinnam się stresować, ale do cholery z mężczyzną, którego się kocha można spędzać wiele czasu, rozmawiać a także.. całować się.
Drgnęłam.
Pierwszy raz myślałam o mężczyźnie w taki sposób. Całowanie? Hm.. nawet nie wiem jakie to uczucie być blisko mężczyzny i dotykana. Midori z pewnością już się dowiedziała, w końcu już od dawna ma tego idiotę Deidare! A ja? Sama jak palec. Wszystko jest zakazane! Zmiana życia nie wchodzi w grę, muszę z tym żyć?!
-Odwal się! – usłyszałam głos dobiegający z domu Uchiha.  Spojrzałam na budynek a w oknie zauważyłam dwóch braci Uchiha. – Nie będę z tobą rozmawiał! Jesteś mordercą! Rozumiesz!! Nienawidzę cię! – odszedł. Brunet westchnął ciężko. Sasuke wyszedł trzaskając drzwiami.  Ominął mnie idąc w stronę parku.
-Sasuke! – usłyszałam głos długowłosego. – Chcę z tobą porozmawiać o rodzicach!
-Z tobą nie będę o nich rozmawiał, sam ich zabiłeś!
To będzie trudniejsze niż myślałam. Chciał z nim porozmawiać, ale Sasuke jest zbyt wpatrzony w swoją osobę. Teraz wiem, że za oby dwóch powinnam się wziąć, ale pomocy bardziej potrzebuje Itachi – cierpienie wypisuje się na każdym kroku.
Odchodziłam. Widziałam jak opiera się o mór wpatrując się w moją osobę. Co mogę zrobić? Sasuke ty idioto, zachowujesz się jak dziecko! – pomyślałam znikając za rogiem. Gdybym miała więcej siły i odwagi mogłabym dla bruneta zrobić wszystko na co miałabym siłę. Teraz mam wszystkiego dosyć. Moje ciało odmawiało posłuszeństwa myśląc jedynie o Itachim, który wypłakał się w moich ramionach. Teraz jest całkiem inaczej. Nie mogę cały czas by tak się działo. Wpatrywałam się swoją drżącą dłoń. 
Doszłam do biedniejszej ulicy i przy swoim podwórku zauważyłam parę osób z pobliskiego gangu.  Idąc przed siebie miałam już wizję tego wszystkiego. Zostanę pobita przez garstkę ludzi, którzy robią wszystko dla zabawy! Biorą słabsze ogniwo i się nim bawią.  Byłam blisko niego.
-Przepraszam, chciałabym przejść. – spojrzeli na mnie. Zaśmieli się. Jeden z nich ustąpił mi miejsca, wiedziałam, że idę w paszczę lwa. Drugi uchwycił mnie za ramię ściskając mocno. Przymknęłam powieki, musiałby się zdarzyć cud, aby ktokolwiek mi pomógł.
-Przejdziesz, jak tylko dasz nam zapłatę. – powiedział przyciągając mnie do siebie. Śmierdziało od niego papierosami i alkoholem. Nie mogę na to pozwolić. Chciał mnie pocałować, ale odwróciłam głowę w bok. Jego mokry język przejechał po szyi. Wzdrygnęłam się. Nie pozwolę! Jego dłoń wślizgnęła się pod bluzkę pędząc do góry.
-Nie rób. – wypowiedziałam. Milczał robiąc swoje. Poczułam jak jego dłonie błądził po plecach brzuchu. Niech ktoś.. Chciałam go odepchnąć, ale był zbyt silny.   Moje dłonie opadły wzdłuż. Czy w taki sposób zamierzam żyć do końca? Jego kumple śmieli się cicho. – Nie pozwolę. – zacisnęłam dłonie uderzając go w krocze. Zwinął się w pół trzymając się za swoje genitalia.
-Dziwka. – wypowiedział. Chciałam uciec, ale było za późno. Jeden uchwycił mnie, abym się nie ruszała.  Ten, który się ze mną zabawiał uśmiechnął się chamsko. Uderzył z całej siły w brzuch. Kaszlnęłam. Bolało… Spuściłam głowę. Uniósł mój podbródek bym na niego spojrzała. Uniósł rękę i uderzył z całej siły. Puścili mnie. Dostałam jeszcze raz w twarz. Zaśmieli się odchodząc. Dostałam tylko dlatego, że skrzywdziłam ich szefa? Typowe dla pospolitych, małych gangów. Trzymałam się za brzuch klęcząc, plunęłam spora ilością rdzawej cieczy. Uniosłam się z wysiłkiem trzymając się z brzuch i wycierając rękawem lepką ciecz. Nie mogę dłużej tak żyć, ale nie mam pieniędzy by przenieść się w lepsze miejsce. Muszę dotrwać do końca.
Ktoś mnie złapał, gdy się potknęłam na kamieniu. Silne ręce ściskały ramiona. Spojrzałam na ową osobę, którą okazał się Sasuke?! Zimne oczy wpatrywały się we mnie ze zdziwieniem. Co tu do jasnej cholery się dzieje? Dlaczego zapuszcza się w takie ponure miejsca jak to?

5 komentarzy:

  1. To Sasuke jej pomógł.....a myślałam, że Itachi....biedna Sakli ma przech.lapane w życiu..w dodatku nie ma przyjaciół....czekam na newsik.Nessa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny rozdzialik, jednak wydaje sie troche przykrótkawy :P Akcja toczy spokojnie i przyjemnie. Podoba mi sie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko boska! To jest piękne. Sasuke? No.. no nie pomyślałabym. Ja cię! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Co tu mogę jeszcze napisać? Że to jest zarąbiste? Że jest zajebiste? Ze jest megawypasione? Że jest megazajebiste? No naprawdę nie wiem! Powiem tylko ,że gratuluję pomysłu. Świetnie piszesz.
    Z niecierpliwością czekam na następną notkę.

    Otaku-chan :DDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Może mi ktoś powiedzieć gdzie przeczytam 4 rozdział, bo nie jest dostępny w zakładce. Z góry dzięki :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    to Sasuke pomógł, a ja myślałam właśnie o Itachim,a le może będzie mogła z nim porozmawiać i pomóc...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń