wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział szósty

Nie dowierzałam temu co widziałam.
Uchiha Sasuke – podły dupek, który nie ma w niczym umiaru, zachowuje się w stosunku do kobiet bardzo milutko tylko mnie unika. Zawsze  otwarty na wszystko, a gdy musi rozmawiać z bratem jest pyskaty.  W szkole obchodzą go kobiety ze wszystkich stron.
Uwolniłam się od jego objęć, ale nie rozumiałam. Dlaczego mi pomógł. Musiał długi czas mnie obserwować.  Wpatrywałam się w niego nie wiedząc co powiedzieć. Pomógł mi, ale przecież on nigdy nikomu nie pomaga.  Nie rozumiem tej dwójki braci. Dlaczego SA tacy mroźni dla siebie? Bardziej chodzi o Sasuke, który nie potrafi w ogóle się zachowywać w stosunku do takich ludzi jak ja.
-Chcę porozmawiać. Mogę wejść? – wskazał na dom.
-Nie wiem czy to dobry pomysł – ominął mnie. – Za niskie progi na twoje nogi. – westchnął. Popchnął delikatnie drzwi, które się otworzyły. Próbował zapalić światło, ale nie działało. Weszłam do środka zapalając każdą świecę w pomieszczeniu.  – Więc o czym chciałbyś porozmawiać? – usiadł naprzeciwko małego stoliku, gdzie miałam książki.
-O bracie. – spojrzałam na niego zdziwiona. – Nie rozmawiam z nikim o tym a siedzi we mnie od dłuższego czasu, więc masz zaszczyt posłuchać. – aż mnie rozrywa ze radości, ale musze go wysłuchać by dowiedzieć się jak pomóc tym dwóm braciom. Zaparzyłam herbaty podając mu. – Ale najpierw zapytam jak możesz mieszkać w takiej ruderze?
-Przyzwyczaiłam się, nadaje się na nawiedzoną wariatkę. – spojrzał na mnie spod byka jakbym naśmiewała się z jego żartów. Po plecach przeszedł zimny dreszcz. Byli tu jego rodzice wyczuwałam ich z daleka, bałam się tylko jednego:  mogą mnie zachęcać bym porozmawiała dogłębniej z Sasuke o jego problemie z bratem.
-No ale..
-Sasuke – zacisnęłam dłoń na kubku – Nie draż tematu mojego domu, chciałeś tylko i wyłącznie porozmawiać o bracie, o swojej rodzinie. Więc? Mów o co chodzi. – uchwyciłam wacik nasączony wodą i zaczynałam myć krew z rozcinanych miejsc na twarzy. O brzuchu wolałam nie wspominać, tam to dopiero będzie siniak!
-Tak wiem. – patrzał na mnie. – Więc widzisz.. – zacinał się.
Westchnęłam cicho.
-Powiedz prawdę, nie przyszedłeś porozmawiać o nim. Jesteś na niego za bardzo wkurzony, wręcz go nienawidzisz za śmierć rodziców. Nigdy mu nie wybaczysz. Jesteś zadufany w sobie i nie widzisz jego cierpienia, które ma z powodu straty rodziców. Brukowce, którym uwierzyłeś, to stek kłamstw. Żerują na każdej wiadomości czy to zła czy nie. Tak zepsuły wasze więzi braterskie. Kochałeś go przez cały czas. Opiekował się tobą, gdy byłeś mały, a ty traktujesz go teraz jak szmatę, gówno czy inne obleśne rzeczy.  –machnęłam ręką




Nie mów mu takich rzeczy! To go boli. – podniosła glos Mikoto. Nie spojrzałam na nią.  Nie miałam do tego powodów. Rozmowę, która chcę z nim przeprowadzić ma na celu wysłuchanie swojego brata do samego końca. 




Patrzałam na bruneta, który zaciskał ręce.
-A jeszcze gdyby tego było mało, twój brat się za bardzo obwinia. Widziałeś jak sobie robi krzywdę? – jego oczy drgnęły – Widziałam jedynie bandaże na jego nadgarstkach, ale jestem pewna, że coś się święciło. Wszyscy na niego naciskali, a tak bardzo kocha swojego brata, że mógł zostać znienawidzony przez niego. Nie potrafi ci prawdy powiedzieć i to go boli. Wszyscy go za wszystko obwiniają, ale… - trzasnął dłońmi o blat stołu. Świeczka upadła. Patrzałam na niego.
-Brat… - wypowiedział – Zawsze wszystko ukrywał. Nie chce mi powiedzieć prawdy, wiec nie musze go słuchać.
-Tak sądzisz? A to dziwne! Bo dzisiaj z nim rozmawiałam i chce ci powiedzieć prawdę, tylko, no cóż… jego młodszy, głupi braciszek wrzeszczy przez cały czas i ucieka z domu jak tchórz bojący się własnego cienia.  Nic dziwnego, że Itachi boi się powiedzieć prawdę.  Jesteś idiotą jakich mało. Teraz przez jakiś czas znów będzie zbierał się na odwagę.
-Skąd ty możesz wiedzieć jak mogę się czuć po stracie rodziców? – zapytał mnie – Ty ich nigdy nie miałaś. – odłożyłam wacik od krwi.
-Mam nadzieję, że twoi rodzice mi wybaczą to co teraz zrobię. – powiedziałam. Uchwyciłam go za kołnierz przyciągając do siebie i rzucając na podłogę. Usiadłam na nim okrakiem trzymając go za gardło. Słyszałam jak wrzeszczą na mnie przez cały czas, abym nic mu nie robiła.  – jesteś kanalią, wiesz o tym? – wpatrywał się we mnie – Nie potrafię cię zabić, ale chętnie bym cię uderzyła abyś zrozumiał jaki masz długi język. – zacisnęłam mocniej ręce. – Moi rodzice zginęli – nie – oni zostali zamordowani na moich oczach. – jego oczy drgnęły. – Rozumiesz co to znaczy widzieć śmierć rodziców? Czy ty to rozumiesz? Krew na moich rekach, która pochodziła z ich organizmów. Podcięte gardła. Dławili się krwią chcąc wydusić ostatnie słowa. Nie mów w takim razie, że ich nie miałam skoro patrzałam jak umierali w cierpieniu!
Po policzkach zaczęły płynąć łzy. Nie wiedziałam co mam robić, ściskałam jego szyję bardziej i bardziej. Uścisk zelżał. Wpatrywałam się w ciemne oczy Sasuke, które były przesiąknięte strachem.
-A ty… - zadukałam nie powstrzymując słonych kropel. – masz do cholery wielkie szczęście! Może twoi rodzice zginęli w wypadku, ale Sasuke ty masz jeszcze brata, ja takiego szczęścia nie zaznałam. Chce się tobą opiekować, bo zostałeś mu tylko ty. Chcę być na twoim miejscu. Mieć takiego kochającego brata, z którym spędzałabym resztę czasu na wychodzeniu czy zabawie. Naprawdę będziesz żałował jak zrobisz coś głupiego takie jak morderstwo własnego brata. On chce ci dać miłość, odbudować wszystkie więzi jakie ty zniszczyłeś.
-Ja wcale nie… - spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem.
-Racja wy dwoje zepsuliście więzi. Każdy ma winę. – zdziwił się – Ty z powodu nienawiści, a  on ze strachu przed prawdą. Wiem, że to dla ciebie trudne, ja z tym wszystkim długo nie doszłam do siebie, ale miałam przy sobie wujków, którzy okazali mi miłość. Masz brata, który próbuje nawiązać z Tobą kontakt, wiec ja ciebie proszę abyś w końcu przestał gwiazdorzyć i stał się prawdziwym mężczyzną, abyś wysłuchał jedynej bliskiej rodziny. – odwrócił głowę w bok
-Nie potrafię. On prowadził samochód, to On jest winny wypadkowi.
-Nie prawda. Nie jest On winny! – podnosiłam coraz wyżej głos płacząc. – jechał przepisowo. Cholera jasna nie chce ci tego mówić i nie będę. Możesz mi nie wierzyć, ale sen który miałam pierwszego dnia przed tą tragedią mówił jak to bardzo go znienawidzisz, po tragedii śnił mi się wypadek. Nie mam żadnej dobrze przespanej nocy. Wiem wszystko ze szczegółami co się tam działo. Wszystko! – trzymałam go mocno za ramiona.
-W takim razie powiedz mi.
-Nie! – podniosłam głos. – Nie powiem ci nic, to ma zrobić Itachi. – na jego twarzy pojawiały się krople, które opadały z moich policzków. – Tylko cię proszę abyś go wysłuchał, bo to go boli, cierpi coraz bardziej.
-Dlaczego płaczesz?
-Przez ciebie idioto! Przez twój egoizm i.. i…
-Przepraszam. – zdziwiłam się. – Nie wiedziałem, że ciebie ranię.
-Nie mnie! Ranicie swoich rodziców, którzy nie mogą zaznać spokoju duszy. Twoja matka i ojciec boją się o was, ale co ty możesz wiedzieć skoro nie wierzyć w zdolności jakie mam. Ty tylko potrafisz śmiać się.  Idź już lepiej do domu. – chciałam wstać, ale pociągnął mnie tym razem siadając na mnie.
-Wierzę. – powiedział. Spojrzałam na niego nie wiedząc o co chodzi. – Wierzę, że widzisz i rozmawiasz z duchami. Pomogłaś wielu osobą.  Rozmawiałem z Hinatą, która powiedziała mi, że każdy się myli co do ciebie. Mamy cię za dziwadło, ale w rzeczystości pomogłaś wielu ludziom.  Dowiedziałem się od paru ludzi ciekawych rzeczy.
-Szperałeś o mnie? – zapytałam zła.
-Nie tak dosłownie. Tylko zapytałem ludzi, którzy kiedyś byli w psychiatryku. Opowiadali o tobie, że dzięki tobie są spokojniejsi niż zawsze. Choć z początku myślałem, że Ty tylko zmyślasz wszystko, aby poczuli się lepiej.
-Nigdy nie zmyślam. – wstał ze mnie. Nigdy bym nie przypuszczała, że będę z nim rozmawiać sam na sam i nie będzie się śmiał. – A teraz wracaj do domu.
-Nie wrócę tam. – spojrzałam na niego. Niby gdzie będzie spał? On chyba jest nienormalny, ma wygodne łóżko i komfort a nie będzie wracał. – Dzisiaj zostanę tu na noc.
-Co?! – zapytałam głośno. – Nie, nie ma mowy. Nie zos.. – nie dokończyłam, gdy wyczułam słodkie wargi na swoich. Zdziwiłam się jego postępowaniem. On mnie pocałował. Oderwałam się od niego zasłaniając delikatnie usta.
-Smakowite.
-Świnia. Dlaczego to zrobiłeś? Jesteś nienormalny. Wynocha! – krzyknęłam – idź do kumpli, a nie do mnie. To jest obrzydliwe. Nawet mnie nie znasz, a… - uchwycił mnie za policzki przybliżając do siebie.
-Hm… Nawet się nie rumienisz. No wiesz, a myślałem, że jakoś to na ciebie zadziała. Moja bliskość jednak nie jest tak zawstydzająca jak innej osoby. Co za pech… - westchnął ciężko puszczając mnie. Drzwi się otworzyły, a do środka wszedł nie kto inny jak mój opiekun.
-Widzę, że masz gościa, księżniczko. – powiedział. Zacisnęłam dłonie w pięść – Czy to nie za niskie progi jak na twoje nogi, Uchiha? – zapytał Siridean. Sasuke obserwował go bardzo uważnie. Co między nimi się wydarzyło? Nie wiedziałam, ale mogłam się dowiedzieć.  –Raczej nie powinno cię być w takim miejscu, bo jeszcze twoja reputacja podupadnie, a w dodatku twój braciszek cię szuka. Ciekawe co jeszcze wymyśli by cię znaleźć? – zaśmiał się. On tak zawsze robił. Spojrzałam na Sasuke, który nie był zadowolony.
-Będę leciał Sakura. Na razie. – wyszedł zamykając drzwi. Podeszłam do ciemnowłosego. Śmiał się patrząc w okno jak młodszy Uchiha odchodzi. Spojrzał na mnie. Uderzyłam go w policzek. Pierwszy raz od czasu, gdy się poznaliśmy.
-Wszystko było dobrze, ale musiałeś się pojawić. Wynoś się stąd. Tu nie ma miejsca dla ciebie, za bardzo wchodzisz w drogę! Wynocha! – wypchnęłam go z domu zamykając drzwi na klucz. Nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Co On sobie myślał? Wpada tak i nagle opowiada Sasuke, że jego brat go szuka.  Czy On ma dobrze z głową?



To nie wróżyło najlepiej – powiedziała Mikoto.




Westchnęłam opadając na poduszki. Też o tym bardzo dobre wiedziałam, że cała sytuacja źle wpłynęła na Sasuke. Chciałam mu doradzić, ale jak tylko zjawił się opiekun wszystko poszło na marne! To nie wybaczalne aby tak się działo, będę starała się jeszcze bardziej! W końcu pogodzą się i będę mogła na spokojnie żyć w czterech kątach.
Odwróciłam się na bok nie wiedząc kiedy odpłynęłam ze zmęczenia. 


Od Autorki:
Jak myślicie, dobry? Oby chciałam aby wyszło jak najlepiej! 



 

10 komentarzy:

  1. świetne świetne świetne! Jestem leniwa i nie komentowałam wszystkich osobno ale na prawdę świetna i wciągająca opowieść. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. mało powiedziane że to jest świetne to jest genialne wspaniały rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  3. więcej takich wspaniałych rozdziałów :D

    OdpowiedzUsuń
  4. piszesz genialnie lubię wszystkie twoje blogi

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Kimi. Poznajesz starą dobrą Toriko? Cały czas czytałam Twoje blogi przez telefon, ale każdy komentarz, który chciałam dac nie dochodził..T.T Może pocieszy Cię fakt, ze założyłam nowego bloga .. http://slepe-serce.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! Kiedy będzie kolejny rozdział? Piszesz fenomenalne opowiadanie, mam cichą nadzieję, że nie skończy się na 10-15 rozdziałach. Pozdrawiam, Ma-chan.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejka!!! Bardzo mi się podobają Twoje blogi. Przeczytałam wszystkie, ale nie komentowałam z braku czasu. Piszesz naprawdę świetnie ^_^ Zazdroszczę, też bym chciała tak dobrze pisać T^T W każdym razie życzę weny i czekam na następny rozdział ^_^

    Pozdrooo ;***

    Ps. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award ^_^
    http://dangerous-love-of-artists.blogspot.com/2013/09/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominowałam Cię do "Versatile Blogger Award". Więcej informacji znajdziesz na: http://mlody-wilkolak.blogspot.com/ w zakładce "Versatile Blogger Award".
    Pozdrawiam,
    N.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    może jednak to wpłynie na Sasuke, trochę dowiedział się o Sakurze i uwierzył, ze widzi duchy...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń