niedziela, 15 września 2013

Rozdział siódmy

Gdy wstałam wolałam nie patrzeć na siebie – okropność – brzuch był cały w siniakach, a policzek tak samo nie licząc lima pod prawym okiem. Jeśli ktokolwiek to zobaczy nie będzie za dobrze. Wiem tylko tyle, że nikt nie będzie przejmował się moim stanem. W dodatku nie mogę nigdy nic zrobić. Jestem kobietą, która nie toleruje przemocy, ale tym razem było inaczej. Uderzyłam mężczyznę, który odwdzięczył mi się dwa razy gorzej. Nie chcę Nawet o tym myśleć!
Wpatrywałam się w odbicie. Ubrałam na siebie rzeczy – zwykłe jak zawsze – dżinsy lekko podarte na udach, bluzkę na krótki rękawek i na ramionach przewiązany czarny sweterek. Wolałam w ogóle nie iść do szkoły, ale jakby to wyglądało? Zawsze krążą plotki, gdy nie chodziłam do szkoły. Przeszłam na drugą stronę by porozmawiać z duchami, teraz nie mam ochoty ich słyszeć. W końcu mam zadanie do wykonania i musze je wypełnić inaczej może być nie za dobrze.
Założyłam torbę na ramię wychodząc z budynku zamykając drzwi. Na ulicy mogłam zauważyć wczorajszy gang, który śmiał się. Jeden z nich spojrzał na mnie, lecz nie zaszczyciłam ich spojrzeniem. Nie chciałam mieć z nimi do czynienia. Idąc przed siebie nie myślałam o niczym, choć zdawałam sobie sprawę jakie plotki będą w szkole. „Biła się?”, „może napadli ją za zadawanie się z duchami”.



Dobrze się czujesz? – usłyszałam pytający głos Mikoto. Spojrzałam na nią z lekkim uśmiechem – Moim zdaniem powinnaś zostać i wypocząć, oni ciebie wczoraj napadli. Nie rozumiem jak możesz mieszkać w takiej ruderze. Czy twoi opiekunowie nie wiedzą jak mieszkasz? Oburzające.



-Nie wiedzą. – wyszeptałam. Zaczęła swój monolog o tym, że w końcu musęe im powiedzieć jak mieszkam. W końcu to moja rodzina, która o mnie dba przez cały czas. Matko, gdybym miała ją przy sobie to sama nie wiem jakbym sobie poradziła. Stanęłam przy domu Uchiha. Motoru Sasuke już nie było, czyli pojechał szybciej, albo w ogóle nie przyjechał.
Odeszłam słysząc jak drzwi domu zatrzaskują się a z nich wychodzi długo włosy brunet. Wiatr pobawił się jego włosami, które odgarnął za ucho. Odwróciłam się i szybko odeszłam czując gorące palenie na policzkach. Dlaczego tylko On? Czy to przez to, że go przytulałam? Nie mogę się zakochać, jestem aniołem, który ma mu tylko pomóc. Znaczy się niby aniołem, ja tylko spotykam aniołów, którzy nie są często zadowoleni z mojej pracy.
Przeszłam blisko parku, gdzie stał motor Sasuke, ale on jakby się podpadł pod ziemię? Jego kumple stali czekając na niego. Spojrzeli na mnie szepcząc sobie do ucha różne przedziwne rzeczy!
-Wybaczcie, ale musiałem zniknąć na chwilę – usłyszałam dźwięczny głos Sasuke. Wskazali na mnie, więc odwróciłam się do nich patrząc na bruneta koło którego przeszedł Itachi bez słowa.  Nie miał do niego żadnej riposty tylko patrzał na mnie jak na ducha. Weszłam do budynku idąc przed siebie. Wszystko wydaje się takie nijakie! Na mojej drodze stanął Siridean i pociągnął mnie do ściany. Zauważyłam chwilowe spojrzenie Itachiego, który odszedł bez słowa.
-Słuchaj nie mam czasu dla ciebie, więc po prostu… - patrzał na moje usta i twarz. Nie wiedział co się stało byłam tego pewna.  Wierzchem dłoni przejechał po policzku by sprawdzić czy to boli. Wygięłam usta w niezadowoleniu, małe dotknięcie sprawiło ból.
-Więcej razy tego nie rób. Chce dla ciebie jak najlepiej, dlatego wygoniłem od ciebie Sasuke, który na pewno nie miał dobrych intencji. Zawsze… - odepchnęłam go.
-Daj sobie spokój. Nie czekam na miłość czy mężczyznę życia, więc daruj sobie pomaganie mojej osoby. Sam wiesz, że przestrzegam reguł. Może nie tak jak ty, ale w jakimś stopniu tak.
-Jeśli się nie podporządkujesz stracisz je. – westchnęłam cicho.
-Rozumiem to, ale nie wtrącaj się zbyt mocno. – odeszłam uwalniając się z uścisku. Jak tylko rozdzieliliśmy się, a parę osób podeszło do niego. Weszłam na spokojnie do klasy będąc obserwowana. Nie wiedziałam kim mogła być ów osoba, ale teraz to nie istotne.
Westchnęłam.
Chciałabym wiedzieć kiedy to przyjedzie mój kochany wujaszek. Mówił, że niedługo się zjawi? Tylko kiedy ma wybić ten czas? Hinata spoglądała na mnie jakbym była poobijana bardziej niż zwykle. Usiadłam na miejscu nawet na nią nie spoglądając.  Chciałam tylko spokojnie przeżyć kolejny dzień w szkole. Zauważyłam Sasuke, który rozsiadł się grzebiąc w komórce.  Stukał nią o blat, był dzisiaj podbudowany i to na najwyższym poziomie.
-Cholera. – powiedział. Zauważyłam, że się we mnie wpatruje.  Nie wiedziałam o co chodzi. To naprawdę dziwne czując jego spojrzenie na sobie. Nie chciałam być taka pewna tego co się dzieje, ale czyżby rozmawiał z bratem? Nie sądzę. Martwi się całkiem czymś innym, tylko czym?  Nie będę wyciągała od niego. – Sakura?
-Hm..
-Ten twój koleżka, co z nim nie tak? – zapytał – jest jakiś dziwny. Mówi o twojej śmierci po skończeniu jakiegoś zadania. Czy on ma nie po kolei w głowie? – ciągnął dalej – Mówi coś, że się zakochasz jednym z Nas. Chodzi też o mojego brata, w ogóle o co w tym wszystkim chodzi? Wszystko jest za bardzo pogmatwane.
-To nie istotne. – spojrzałam na mężczyznę. Nie wydawał się zaspokojony moja odpowiedzią.
-Dobra. Tak naprawdę kim ty jesteś? – zapytał. Nie odpowiedziałam jedynie wpatrywałam się w dłonie. Byłam zmęczona, a brzuch za każdym ruchem bolał. Byłam pewna, że wszystko będzie się komplikowało. Nie chciałam o tym myśleć, ale z tego wywnioskowałam, że będę musiała się postarać jak najszybciej połączyć braci.
Siridean Arm wie więcej ode mnie, mogę umrzeć w każdej chwili. Nawet jak zrobię zadanie to mała chwila wystarczy abym zginęła z czyichś rąk. Wiem tylko tyle, że On nie chce bym istniała na tym świecie, bo ma same kłopoty.  Ktoś naprawdę mnie nienawidzi, a nie wiem czemu? Nic takiego nie zrobiłam.  Jedynie żyję pomagając ludziom! Tego naprawdę pragnę by ludzie  żyli ze sobą w zgodzie. Ludzie tego nie rozumieją, ale wiem, że w końcu moja inicjatywa będzie konieczna.
Jeśli ten ktoś pokaże się na mojej drodze, na pewno będę musiała zginąć. W końcu będę musiała choć trochę walczyć ze swoim przeznaczeniem, które nie jest zbyt kolorowe. Wpatrywałam się w odbicie w oknie. Niedługo są zawodu w łucznictwie, jeśli mój talent się przyda wtedy będę mogła na spokojnie wygrać z opiekunem. Do pomieszczenia wszedł uczeń starszej szkoły.
-Klasa 2A? – zapytał – Nie macie dwóch lekcji. Macie udać się udać do sali gimnastycznej.  – wyszedł. Westchnęłam biorąc swoją torbę tak jak wszyscy zebrani w klasie. Poinformowali innych o zmianie w planie. Wszyscy wpatrywali się we mnie jakbym była najgorszą kanalią. Sala gimnastyczna mieściła się w drugim budynku, który był olbrzymich rozmiarów. Wychodząc spojrzałam na grupę chłopaków przebranych w stroje, w zespole był starszy Uchiha. Zauważył mnie lecz odwróciłam głowę by znów się nie zarumienić. Stanęłam dalej od nich patrząc na stadion, w którym odbędą się zawody.
-Jutro zaczynają się już zawodu. Jestem taka podekscytowana, jestem ciekawa kto wygra. 
-Słyszałaś, że z 2A bierze udział ta nawiedzona?. Ona przegra. To nie jej liga, w dodatku, że są sami najlepsi, którzy szkolili się od dziecka. Nawet ten nowy szkolił się u najlepszych. Widziałam jak strzela, więc ona na pewno nie ma szans. – weszłam do Sali gimnastycznej za nimi.
-Też tak sądzę, w końcu jest do niczego w takie klocki. Tylko potrafi straszyć widzeniem duchów – zaśmiały się. Westchnęłam. One nic nie rozumiały. Poczułam dłoń na ramieniu, która była bardzo przyjemna. Wydzielała przyjemne ciapło. Obróciłam się wpadając na Itachiego. Parę osób na mnie spojrzało nie dowierzając temu co się między nami działo. O co chodzi? Nachylił się nade mną. Czułam oddech na szyi i dłoń na karku. Przytulił mnie do siebie.
-Sakura… – powiedział cichutko – Spotkamy się na dachu w czasie lunchu?
-Tak. Przyjdę. – wypowiedziałam cichutko. Puścił mnie. Nie wiem czy dobrze robiłam,  ale chciałam z nim się spotkać by chociaż chwilę porozmawiać. Może nie chciał spędzać czasu z swoimi kumplami? Patrzałam na jego plecy, gdy odchodził. Nie rozumiałam czasami braci Uchiha. Zagadkowi jak zawsze!
Usiadłam dalej od wszystkich, przecież nie chcieli by zadawać się z wariatką. Lekcja widocznie musiała się rozpocząć, gdy na boisko weszli uczniowie ze starszych klas. Nie patrzałam na nich jedynie wyciągnęłam książkę czytając o układach rozrodczych kobiety i mężczyzny.
-Ne..? Czy ty czasami nie powinnaś pilnować dwóch Uchiha? – zapytał opiekun. Nie przejęłam się nim jedynie spojrzałam na starszego, który był kapitanem drużyny koszykarskiej. Wzrokiem wybadałam sytuację śledząc Sasuke, który nie wyglądał dobrze, gdy trybuny szalały.
-Daj spokój, nie chcę z tobą rozmawiać, więc wynoś się.
Przy Sirideanie odczuwałam niepokój. Ciało jakby zaczynało się go bać, w jego sercu czaiło się zło. Wyczuwałam to na odległość. Spojrzałam na jego plecy. Mogłam dostrzec jego skrzydła, których świat naprawdę nie widział. Matko – pomyślałam – Dlaczego jego skrzydła są tak poszarpane i czarne? Porządne anioły nigdy nie posiadały takich skrzydeł. Tylko zbuntowane…
Drgnęłam myśląc o tym. To by było logiczne wyjaśnienie. Żaden opiekun jeszcze nigdy nie zestąpił na ziemię by pilnować podopiecznego. Więc czyżby on stał się buntownikiem? Przeklętym aniołem, który został wygnany? Jeśli On nie jest moim opiekunem to kto nim naprawdę jest? Nikt z Nich nie może mieć skrzydeł przeklętego.
Przeklęty – anioł, który się zbuntował i pragnął czegoś więcej, ale władza może uderzyć każdemu do głowy. On niby się zmienił? Nie sądzę. Dlaczego wcześniej na to nie wpadłam? Nigdy nie widziałam jego skrzydeł.  Jedynie co to jego charakter był pod znakiem zapytania. Wstałam wychodząc z sali gimnastycznej. Spojrzałam na niebo, które przykryła ciemna chmura. Na czole poczułam zimna krople.
-Niebo płacze. – wyszeptałam. Pobiegłam w stronę szkoły wpadając na kogoś. Przeprosiłam. Stanęłam trochę dalej wyczuwając przyjemne ciepło. Spojrzałam na mężczyzn, od których biała przyjemna aura. Taka aura bije jedynie od aniołów. Zauważyłam ich duże, lśniące białe skrzydła.
Poczułam ból na plecach, jęknęłam cicho. Nie teraz! Nie w takiej chwili!! Ręką dotknęłam łopatek, gdzie poczułam coś chropowatego. Pociągnęłam szybko. W ręku trzymałam zakrwawione pióro! Upuściłam, biegnąc przed siebie. Nikt tego nie mógł zauważyć! Nie mogłam do tego dopuścić inaczej ludzie by tego wszystkiego nie zrozumieli. Moja prababka była taka sama, nigdy nikt jej nie lubił, ale wyrosła na piękną kobietę i dostała od losu przystojnego mężczyznę za swoją wytrwałość.  Chciałabym to samo dostać od losu!


14 komentarzy:

  1. Ach cudownie sie skonczyl ten rozdzial. Jestem bardzo ciekawa czy ktos zauwazy skrzydla sakury :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahhh.... Miło do pożygu XD (wybacz, nie mogłam się powstrzymać, moje zachowanie ma jednak wytłumaczenie: obecnie choruje na tzw angine, której skutkami jest spaczony humor, częste wymioty i pare innych, dlatego proszę o wybaczenie tak nietaktownym komentarzem) Rozdział bardzo wyciągający jak z resztą całe opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowy rozdział na
    http://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/

    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowne! Wybacz,że wcześniej nie komentowałam ale nie chciało mi się.Z każdym rozdziałem jestem pewna tego,że ten blog ma niesamowitą historię,którą mam nadzieję skończysz. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział.
    Pozdrawiam :D
    Otaku-chan

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do Liebster blog award przez http://in-infinity--akatsuki.blogspot.com/ ( Czyli prze zemnie ! :DDD) Jak nie chcesz nie musisz odpowiadać na tę "nominację". To tylko pokazuję jaki mam szacunek dla twojej pracy i jak ją podziwiam ^^.

      Usuń
  5. Cześć nowy rozdział na
    http://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy next????!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na next ! Powiadamiaj mnie na ---> http://ja-w-swiecie-shinobi-konoha.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Kiedy pojawi się kolejny rozdział? To jedyny blog jaki chce mi się czytać. Napisz nexta!!!!!!!!!!!!
    Faradia

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham te opowiadanie! Czekam na next ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cześć nowy rozdział na
    http://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/
    :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy następny rozdział? :'(

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,
    ale co się dzieje, dlaczego ten się zbuntował...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń